Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi wschodnietriady z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 30081.11 kilometrów w tym 13629.32 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.53 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wschodnietriady.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2011

Dystans całkowity:257.90 km (w terenie 170.00 km; 65.92%)
Czas w ruchu:16:49
Średnia prędkość:15.34 km/h
Maksymalna prędkość:50.50 km/h
Suma podjazdów:1870 m
Maks. tętno maksymalne:181 (100 %)
Maks. tętno średnie:166 (92 %)
Suma kalorii:14292 kcal
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:85.97 km i 5h 36m
Więcej statystyk
  • DST 50.00km
  • Teren 30.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 20.00km/h
  • VMAX 31.50km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 169 ( 93%)
  • HRavg 133 ( 73%)
  • Kalorie 2070kcal
  • Podjazdy 145m
  • Sprzęt Specialized Stumpjumper - SPRZEDANY!
  • Aktywność Jazda na rowerze

Średnia pętla

Sobota, 23 kwietnia 2011 · dodano: 26.04.2011 | Komentarze 0

Święta. Po wielkim sprzątaniu, czas na mały rower!


Kategoria Kampinos


  • DST 161.08km
  • Teren 100.00km
  • Czas 11:24
  • VAVG 14.13km/h
  • VMAX 50.50km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 175 ( 97%)
  • HRavg 150 ( 83%)
  • Kalorie 10265kcal
  • Podjazdy 1373m
  • Sprzęt Specialized Stumpjumper - SPRZEDANY!
  • Aktywność Jazda na rowerze

Harpagan 41 - Lipnica

Sobota, 16 kwietnia 2011 · dodano: 22.04.2011 | Komentarze 1

Czwartek, 14 kwietnia godzina 9 rano czasu lokalnego wsiadam do samolotu Las Vegas - Chicago
Czwartek, 14 kwietnia godzina 17.30 czasu lokalnego wsiadam do samolotu Chicago -Warszawa
Piątek, 15 kwietnia godzina 9.30 czasu lokalnego wysiadam z samolotu w Warszawie, spałem około 2 godzin (szczęśliwie siedziałem przy małym małym dziecku).
Piątek, 15 kwietnia godzina 17.00 spakowani wyruszamy do Lipnicy (w dzień nie śpię w celu minimalizacji jet-lagu)
Sobota, 16 kwietnia godzina 0.30 kładę się spać
Sobota, 16 kwietnia godzina 6.30 rozpoczynam rywalizację na Harpaganie 41 po 7 godzinach snu w ciągu ostatnich dwóch dób czasu biologicznego.
Słoneczko świeci, jest pięknie, chociaż mój organizm wciąż nie wie czy to dzień czy noc. Właśnie zdałem sobie sprawę, że w ogóle nie jestem przygotowany do zawodów, nie mam żadnych batonów, a picie mam tylko w bukłaku, nie wziąłem żadnych dodatkowych rozpuszczalnych tabletek.
PK12 – Katarzynki – Jez. Trzcinne (0:42min)
Krótka analiza mapy i wybieram wariant południowo-zachodni. Skusiło mnie tutaj duże zagęszczenie punktów, gdyż byłem pewien, że za kilka godzin przysypiając będę z powrotem na mecie. Dojeżdżam szosą do miejscowości Upiłka i dalej leśnymi drogami do punktu.
PK10 – Nierostwo – Jez Krysówek (1:14)
Wracam na asfalt i trochę przestraszony na początku wybieram dłuższy wariant prowadzący głównymi drogami. Ładny punkt w dole nad jeziorkiem. Mijam kilku pieszo-biegaczy i myślę sobie skrycie czy uda mi się odważyć wystąpić w przyszłym roku na trasie pieszej.
PK4 – Żołna – przesmyk (2:10)
Powrót tą samą drogą, przecinam asfalt (wskazuję drogę do PK10 zabłąkanemu rowerzyście) i kieruje się dalej na południowy zachód. Tu niestety zjada mnie rutyna i mijam rozwidlenie skuszony jazdą po bardzo przyjemnej utwardzonej nawierzchni. Powrót we właściwe miejsce kosztuje mnie dobre dodatkowe 20minut. Pierwsza poważna wtopa.
PK8 – Przechlewko – skraj lasu (2:47)
Łatwo i najkrótszą drogą
PK14 – Rudniki – skraj lasu (3:21)
Jak widać po czasie nie było problemu z odnalezieniem punktu
PK20 – Załęże – mostek (4:10)
Za namową dwóch rowerzystów decyduje się jechać na punkt okrężna drogą asfaltem. Średni to był pomysł ale czas przelotu – 50 min i tak nienajgorszy. Na trasie spotykam Inżyniera jadącego w przeciwnym kierunku, wymieniamy pozdrowienia. Przed punktem dochodzę Panów którzy namówili mnie na asfalt, są przede mną ale to ja pierwszy zdobywam punkt.
PK6 – Trzyniec – most (4:50)
Łatwo, leśnymi ścieżkami , idealnie na punkt
PK17 – Życka chata – przepust (5:35)
Asfalt, samego punktu nie pamiętam. Aby nie popełnić błędu z ubiegłego roku, decyduję się opuścić tłusty PK19 oraz chudziutki PK1 i gnać w kierunku wschodnim gdzie znajduje się duże zagęszczenie punktów.
PK11 – Jeruzalem – Jez. Piaszczynek (6:17)
Lekko przestrzelam punkt nad samym jeziorkiem ale szybko koryguję błąd. Jestem kilka kilometrów od mety, ponad 6 godzin na rowerze i mam przejechane 100km, czas wracać! Ale jak to? Skoro PK3 tak blisko, mam go nie zaliczyć? Dalej jazda!
PK3 – Borzyszkowy – punkt geodezyjny (6:53)
Piękna jazda przez czynną żwirownie, na koniec przechodzę kładką nad taśmociągiem z kamieniami. Po drugiej stronie kładki wielki napis na piachu „ zakaz wstępu maratonu rowerowego”. Jeden z pracowników przygląda mi się z zaciekawieniem. Jadę dalej

PK13 – Góra Siemierzycka (7:30)
Droga prosta, wdrapuję się na górę z piękną drewnianą wieżą widokową na szczycie. Tu robię krótki popas i zjadam kanapkę ze śniadania.

PK9 – Sierżno – droga, skraj lasu (8:19)
Dojeżdżam do głównej szosy w miejscowości Rekowo. W sklepie kupuję wodę i banana. Gdy wychodzę, szosą przejeżdża Magda z Telką i Malwiną. Robią mi kilka zdjęć z okna i jadą dalej. Ja znowu wybieram trochę dłuższy wariant asfaltowy i bez problemów ląduję na PK9.

PK15 – Prądzonka – j. Lubaszki niemieckie (9:10)
Kolejny długi asfaltowy przelot. Bez problemu znajduję punkt położony nad kolejnym urokliwym jeziorem.
PK5 – Kubianowo – skraj lasu (10:28)
I tu zaczyna się mój dramat i największa porażka. Mapa na tym odcinku jest całkowicie nieczytelna, plątanina dróg i ścieżek, które z reguły nijak się mają do rzeczywistości. Jadę zatem na kompas. Obieram kierunek na południe z lekkim akcentem na zachód. Po drodze przykleja się do mnie zbłąkany uczestnik, który szczerze wyznaje, że nie ma pojęcia gdzie się znajduje. W pewnym momencie wpadamy na wielki obszar ogródków działkowych, przypadkowo pogrodzonych i całkowicie nieprzejezdnych. Tu tracę najwięcej czasu. Wreszcie znajduję słabą ścieżkę na jeziorem i trafiam na punkt. Strata czasowa jest jednak ogromna, zostało już tylko 1,5 godziny do mety. Nie mam szans na upragnione tłuściutkie PK18 o którym marzyłem i które było całkiem realne.
META (11:23)
Waham się czy jeszcze odbić na Zapceń i uderzyć do PK7, po cenne 2 punkty, niestety piaszczysta droga i zmęczenie mówią mi co innego. Ponieważ ostatecznie na metę wpadam ponad 35minut przed czasem wydaje się, że PK7 było jak najbardziej w zasięgu. No ale moi Drodzy, 161km, 11h 30min na koszmarnym jet-lagu i w ostateczności 42 punkty przeliczeniowe i 46 miejsce na 269 startujących mężczyzn TO I TAK NIE JEST ZŁY WYNIK!






Po 22.00 zaglądam jeszcze na salę gimnastyczną gdzie odbieram dyplom za 10 miejsce w Pucharze Polski w roku 2010.


Kategoria Orientacja


  • DST 46.82km
  • Teren 40.00km
  • Czas 02:55
  • VAVG 16.05km/h
  • VMAX 33.80km/h
  • HRmax 181 (100%)
  • HRavg 166 ( 92%)
  • Kalorie 1957kcal
  • Podjazdy 352m
  • Sprzęt Specialized Stumpjumper - SPRZEDANY!
  • Aktywność Jazda na rowerze

MTB Mazovia - Otwock

Niedziela, 3 kwietnia 2011 · dodano: 22.04.2011 | Komentarze 0

Tydzień temu myślałem, że jestem mocny. Myliłem się. Trzeba zapomnieć jak najszybciej! Ropocząłem za szybko, to nie mój styl. Pomyślałem, że jak jadę MEGA, to trzeba na maxa. Na 20km złapał mnie przepotężny skurcz i trzymał do końca mojego spaceru po lasach otwockich....
OPEN: 712/866
M4: 134/171
Spadek do 9 sektora.


Kategoria Maratony