Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi wschodnietriady z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 30081.11 kilometrów w tym 13629.32 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.53 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wschodnietriady.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2010

Dystans całkowity:520.58 km (w terenie 173.00 km; 33.23%)
Czas w ruchu:34:15
Średnia prędkość:15.20 km/h
Maksymalna prędkość:65.90 km/h
Suma podjazdów:6341 m
Maks. tętno maksymalne:186 (103 %)
Maks. tętno średnie:155 (86 %)
Suma kalorii:31514 kcal
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:52.06 km i 3h 25m
Więcej statystyk
  • DST 53.07km
  • Teren 13.00km
  • Czas 02:25
  • VAVG 21.96km/h
  • VMAX 33.30km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 161 ( 89%)
  • HRavg 143 ( 79%)
  • Kalorie 2016kcal
  • Podjazdy 94m
  • Sprzęt Intense Spider 29
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętla szosowo-kampinoska

Niedziela, 31 października 2010 · dodano: 31.10.2010 | Komentarze 0

Niesamowicie piękna pogoda i test nowych opon 29" WTB Vulpine 2.1. Bardzo podobny bieżnik do Maxxis Oriflame. Równie dobrze sprawdzają się na asfalcie i twardych duktach kampinoskich. Chyba sobię kupię hardtaila 29".


Kategoria Kampinos, Szosa


  • DST 19.28km
  • Teren 3.00km
  • Czas 00:53
  • VAVG 21.83km/h
  • VMAX 33.20km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Kalorie 650kcal
  • Podjazdy 39m
  • Sprzęt Author Traction
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Matki

Sobota, 30 października 2010 · dodano: 31.10.2010 | Komentarze 0

Miał być wyjazd na groby, ale zmiana opon na zimowe wypaliła całe słońce.


Kategoria Szosa


  • DST 9.96km
  • Czas 00:35
  • VAVG 17.07km/h
  • VMAX 35.80km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Kalorie 442kcal
  • Podjazdy 80m
  • Sprzęt Author Traction
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy i z powrotem

Poniedziałek, 25 października 2010 · dodano: 26.10.2010 | Komentarze 0

Mimo szczerych chęci nie udało mi się w weekend wsiąść na rower. Szkoda.


Kategoria Miasto


  • DST 206.83km
  • Teren 80.00km
  • Czas 12:26
  • VAVG 16.64km/h
  • VMAX 43.30km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • HRmax 183 (101%)
  • HRavg 151 ( 83%)
  • Kalorie 13314kcal
  • Podjazdy 1781m
  • Sprzęt Specialized Stumpjumper - SPRZEDANY!
  • Aktywność Jazda na rowerze

Harpagan 40 - Kościerzyna

Sobota, 16 października 2010 · dodano: 18.10.2010 | Komentarze 5

Nareszcie! Nie, nie, nie zostałem Harpaganem :-), nareszcie przejechałem ponad 200km na harpie. Niestety z różnych przyczyn dosyć poważnie przekroczyłem limit czasu.

Harpagan 40 miał przebiegać bez emocji i ciśnienia. Aby zdobyć punkty liczące się w Pucharze Polski musiałbym zająć min. 18 miejsce. Patrząc na dotychczasowe osiągnięcia w Harpaganie nie mam na to żadnych szans!
Do Kościerzyny przyjeżdżamy około 23.00. Po rejestracji, wypakowaniu maneli i przygotowaniu roweru, do łóżka kładziemy się około 1.00. W tym momencie Telimena stwierdza, że właściwie to ona już się wyspała w samochodzie i teraz będzie się bawić z rodzicami. Magda każe mi spać i zajmuje się małą, ale ja i tak nie mam na to szans przy jej radosnych piskach. Zabawa trwa do 3.00, budzik dzwoni o 5.30.
Lekko nieprzytomny jadę na start na Kościerzyński Rynek. Pierwsze zaskoczenie to wspaniałej przejrzystości mapa, z czymś takim naprawdę można jeździć i szukać punktów.
Włączam Garmina, chowam go do plecaka i ruszam w kierunku PK15

PK15 – Uniradze – parking leśny (47min)
Asfaltowa droga na północ, w sam raz aby się obudzić. Nic z tego, w Stężycy skręcam w złą drogę (chociaż tam nie dało się skręcić w złą drogę) i mija dobre 10 min zanim przedzieram się przez las na właściwy asfalt. Cholera, wszyscy już wracają z punktu! Pierwszy punkt, to moja zmora, klątwa która wisi nade mną i nigdy chyba nie odpuści.

PK19 – Gostomie – dawna baza wojskowa (1h 23min)
Jedzie cały peleton, drogi rozjeżdżone, nie ma szans aby nie trafić.

PK5 – Gostomko – przepust (1h 49min)
Wybieram najkrótszą drogę i lekko odrabiam straty

PK11 – Płocice – parking leśny (2h 19min)
Decyzja żeby z PK5 jechać nie do PK16 tylko do PK11 była unikalna w skali harpaganowego stada. Ale to było ambitne założenie, że zrobię wszystkie (lub prawie wszystkie) punkty. Nie żałuję tej decyzji, pozwoliła mi zrobić ponad 200km trasy!

PK8 – Skwierawy – parking leśny (2h 44min)
Oczywisty przelot do ósemki, po to by mieć piękny wjazd na PK16

PK16 – Jez. Mausz – cypel, brak mostu (3h 42 min)
Nie mam najmniejszych problemów nawigacyjnych. Pozostaje pytanie przeprawiać się przez wodę czy wracać do asfaltu? Wybieram powrót, zakładam że czas spędzony na rozbieraniu się i ponownym ubieraniu będzie mniej więcej taki sam (no i przejadę więcej kilometrów)

PK18 – Pomysk Wielki – przy przepuście (4h 45min)
Wybieram najdłuższy asfaltowy wariant. Chyba zapomniałem, że na tej mapie 1cm = 1km. Jadę i jadę, zaczynają się górki. Do samego punktu znowu bezbłędnie, mnóstwo zawodników.

PK10 – Dąbie – skrzyżowanie (5h 19min)
Zbliża się połowa czasu, a to mój dopiero ósmy punkt. Wiem już, że pominę PK2.

PK12 – Ugoszcz – górka (6h 22min)
Wszystko łatwo i sprawnie ale zajmuje mi ponad godzinę! Przebijanie się przez Bytów i górki w Ząbinowicach.

PK6 – Osława Dąbrowa – mostek (7h 7min)
Niesamowity ten przelot. Wszyscy dokoła mnie głupieją i jadą w dziwnych kierunkach. Jadę za grupką, która na asfalcie skręca w prawo, hmm, może jedzie do PK20. Następnie na szutrówce wszyscy walą w dół mimo, że droga idzie na północ zamiast na płd-wsch. No nic, ja robię swoje i szybko docieram do PK6.

PK20 – Zapceń – skrzyżowanie (8h 16min)
Teraz jak spokojnie patrzę na mapę, to właśnie na PK6 powinienem podjąć decyzję o zmianie trasy. Powinienem odpuścić PK20 i PK4 i jechać do PK14 i PK17. Myślę, że wtedy miałbym szansę zaliczyć wszystkie pozostałe punkty i zakończyć Harpa z 53 punktami przeliczeniowymi! Zamiast tego spokojnie gawędzę z napotkanym zawodnikiem o najkrótszej drodze do PK20. Przelot jest długi. W pobliżu Jeziora Kielskiego spotykam kogoś kto jedzie na punkt w przeciwnym kierunku. Wprowadzam go w zadumę nad mapą. Wbrew oczekiwaniom jadę prosto na punkt, trochę wg mapy i trochę po śladach. Widać, że wielu tu błądziło.

PK4 – Kruszyn – parking leśny (9h 2min)
Czuję już kilometry w nogach. Zaczynają się nieprzyjemne piachy, po których ten rower, na tych oponach, nie jeździ! Wiem to z Wielkopolskiej Szybkiej Setki, od tamtej pory nic się nie zmieniło! Średnia spada dramatycznie.

PK17 – Dziemiany – punkt widokowy, górka (10h 15min)
Teraz zaczyna się moja magiczna historia, uważajcie! Tak naprawdę to chciałem najpierw jechać do PK14, ale nie skręciłem na Windorp i pojechałem na Parzyn. W Parzynie coś mi zaczyna pikać w plecaku. Wyjmuje Garmina, który sygnalizuje low battery. Jak go włączałem na starcie, to zapomniałem wygasić ekran, dodatkowo niska temperatura i mam kłopot. Postanawiam go wyłączyć i zapisać dane zanim sam zdechnie. Wkładam go do kieszeni razem z komórką i jadę dalej. Na PK17, z racji, że już czasu mało, chcę zadzwonić do Magdy. Sięgam ręką i co? Kieszeń otwarta, telefon jest ale Garmin wypadł! O rzesz kur… Mać!!! Co teraz? Mam wracać? Jechać dalej? Jakie mam szanse, że w tych piachach go znajdę? Poza tym zaraz zrobi się ciemno. Dumam, trochę się wracam i staję niezdecydowany. Aaa, do wuja! Jadę na PK14, wszystko mi jedno! Szlag by to!

PK14 - J. Wielkie Sarnowicze – pole biwakowe (10h 52 min)
Oczywiście wiem, że na metę nie zdążę ale jest mi to w tej chwili obojętne. Wciąż myślę o Garminie, jak to się mogło stać. Motywacja = zero.

META (12h 26min)
Okrutnie długi asfaltowy przelot. Teraz widzę jaką głupotą było zaliczanie PK11 skoro w tej chwili koło niego przejeżdżam, no ale przecież liczyłem, że o tej porze będę zaliczał PK9 lub ewentualnie PK7 jadąc od strony PK1. Zaczyna wyłazić ze mnie nieprzespana noc. Oczy mi się zamykają i czuję, że jestem na pograniczu snu/jawy/utraty przytomności. Zimne powietrze orzeźwia ale ze mną coraz gorzej. Zjadam wszystkie pozostałe, żele i batony. Wyczyściłem wszystko co miałem, byle coś robić, przeżuwać. Wreszcie meta, nawet nie patrzę na czas. Całusy z Magdą, obiadek, piwko i lulu.

W niedzielę, jest piękna pogoda, czas spędzić ten dzień z dziewczynami. Magda proponuje, żebyśmy przejechali trasę gdzie wypadł mi Garmin, tak dla spokoju sumienia. Podejrzewam leśny zjazd w okolicach PK17, tam trochę trzęsło i było szybko. Idziemy z Telką w wózeczku przez las, rozglądam się i czuje całą beznadzieję tych poszukiwań. Wystarczy, że szedł tędy jakiś grzybiarz czy okoliczny mieszkaniec i już, znalazł i nie ma. Idziemy na PK17, piękny widok w ten słoneczny dzień. Mała się budzi, wracamy do samochodu i ruszam wolno przejechaną wczoraj trasą tyle, że w przeciwnym kierunku, w stronę Parzyna.
Jadę 5 km/h i śmieję się z Magdą z tego co robię. Za Wysoką Zaborską odbijam w skrót, który wczoraj wykorzystałem. Droga bardzo piaszczysta, mam wątpliwości czy nie zakopię się samochodem. Przejeżdżam nad jakimś patykiem, dziwny ten patyk. Zatrzymuje się i wysiadam z auta. Leży tu… Tu leży MÓJ GARMIN!!! Ja pierdzielę! Niewiarygodne! Niebywałe! Matka mi mówiła – urodziłeś się w niedzielę i to w czepku!

Cudowny jest ten Harp, już go znowu lubię i pewnie bez względu na kolejny przyszłoroczny wyjazd do Las Vegas, wrócę tu na wiosnę, jet lag mi nie straszny!


Kategoria Orientacja


  • DST 9.96km
  • Czas 00:38
  • VAVG 15.73km/h
  • VMAX 30.80km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Kalorie 333kcal
  • Podjazdy 32m
  • Sprzęt Author Traction
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy i z powrotem

Środa, 13 października 2010 · dodano: 18.10.2010 | Komentarze 0

Ostatni rower przed Harpaganem!


Kategoria Miasto


  • DST 10.14km
  • Czas 00:36
  • VAVG 16.90km/h
  • VMAX 32.70km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Kalorie 515kcal
  • Podjazdy 66m
  • Sprzęt Author Traction
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy i z powrotem

Wtorek, 12 października 2010 · dodano: 12.10.2010 | Komentarze 0

Chłodno ale słonecznie, a już w sobotę Harpagan!


Kategoria Miasto


  • DST 45.18km
  • Teren 30.00km
  • Czas 02:25
  • VAVG 18.70km/h
  • VMAX 28.60km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 179 ( 99%)
  • HRavg 143 ( 79%)
  • Kalorie 1794kcal
  • Podjazdy 164m
  • Sprzęt Specialized Stumpjumper - SPRZEDANY!
  • Aktywność Jazda na rowerze

Średnia pętla

Niedziela, 10 października 2010 · dodano: 10.10.2010 | Komentarze 0

Piękna pogoda ale jakoś bez atmosfery. Było miło ale nie tak do końca. Zaczyna boleć kolano. Byle do Harpagana.


Kategoria Kampinos


  • DST 10.61km
  • Czas 00:39
  • VAVG 16.32km/h
  • VMAX 35.10km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Kalorie 401kcal
  • Podjazdy 51m
  • Sprzęt Author Traction
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy i z powrotem

Piątek, 8 października 2010 · dodano: 09.10.2010 | Komentarze 0

W poniedziałek po Odysei, pojechaliśmy na koncert The Thing + OTOMO Yoshihide do Wrocławia. Telimena polubiła naszego przyjaciela Otomo od pierwszego spojerznia. Rozmawialiśmy o ewentualnym koncercie podaczas Ery Nowe Horyzonty 2011. Jest duża szansa! Cudownie byłoby znowu zorganizować jego przyjazd.
Powrót po koncercie nad ranem. We wtorek nieprzytomny musiałem jechać samochodem do pracy. W środę i w czwartek spotkania, więc znowu samochód. Dopiero dzisiaj mogłem wykorzystać piękna pogodę.


Kategoria Miasto


  • DST 67.20km
  • Teren 17.00km
  • Czas 05:54
  • VAVG 11.39km/h
  • VMAX 62.00km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 166 ( 92%)
  • HRavg 144 ( 80%)
  • Kalorie 5376kcal
  • Podjazdy 1708m
  • Sprzęt Specialized Stumpjumper - SPRZEDANY!
  • Aktywność Jazda na rowerze

Odyseja Rożnowska - Gródek nad Dunajcem dzień 2

Niedziela, 3 października 2010 · dodano: 05.10.2010 | Komentarze 1

Dzień drugi. Wielka wtopa przed PK2 i offroadowy przelot do PK6 - na azumut stokiem o dużym nachyleniu w gęstym lesie. Ostatecznie spadek na 16 miejsce.
Pogoda przepiękna, kapitalny maraton, cudowne tereny! Odyseja trzyma poziom.
A jakie mapy!


Kategoria Orientacja


  • DST 88.35km
  • Teren 30.00km
  • Czas 07:44
  • VAVG 11.42km/h
  • VMAX 65.90km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 186 (103%)
  • HRavg 155 ( 86%)
  • Kalorie 6673kcal
  • Podjazdy 2326m
  • Sprzęt Intense Spider 29
  • Aktywność Jazda na rowerze

Odyseja Rożnowska - Gródek nad Dunajcem dzień 1

Sobota, 2 października 2010 · dodano: 05.10.2010 | Komentarze 0

Opuszczone 2 punkty. Zajmujemy przyzwoite 11 miejsce po pierwszym etapie. Orientacja bez większych wpadek. Właśnie okazało się, że jechaliśmy dokładnie tym samym wariantem co zwycięska para - Piotr Dymus/Piotr Buciak (oprócz rzecz jasna opuszczonych przez nas punktów). Tak naprawdę żeby wynik Odysei liczył mi sie do Pucharu Polski, musielibyśmy zająć 9 miejsce w generalce. Rezultat niemożliwy do zrobienia. Nie spinam sie zatem specjalnie i Karol też na mnie nie narzeka.


SONY MTB TEAM na starcie

Analiza mapy. Południowe PK10 i PK11 są za blisko bazy żeby jechać do nich na początku. Na północy najbardziej wartościowy PK1 z karą 120min. Zatem szybka decyzja – jedziemy na północ.

PK9 – Półn-zach szczyt (10:30)
Kręta, malownicza droga wzdłuż Jeziora Rożnowskiego. Bez zatrzymywania jedziemy prosto na punkt.

PK8 – Rozwidlenie dróg (11:01)
Najpierw piękny przejazd lasem, jedziemy razem z teamem Inżyniera. Sławek miał jechać w parze z Danielem Pakulskim, jednak kontuzja pokrzyżowała Danielowi plany. Wybieramy ten sam skrót, jednak oni postanawiają wdrapać się na górę Majdan, a my wybieramy ryzykowną ścieżkę trawersując zbocze. Dalej już łatwo zaliczmy PK8.

PK1 – Szczyt góry (11:36)
Przejazd górzysty, ale bardzo łatwy nawigacyjnie. Punkt w lesie, najpierw lekko przeoczony ale bez większej straty.

PK3 – Skrzyżowanie ścieżki i strumyka (12:05)
Kolejny bardzo łatwy przelot. Po drodze do strumyka depczemy prawdziwki. Wysyp grzybów, przez chwilę zastanawiamy się czy nie zbierać!

PK2 – Róg zarośniętej polany (12:43)
Dzisiaj popisuję się naprawdę dobrą nawigacją. Z dużą swobodą wybieram skrót drogą na północ w stronę zielonego szlaku pieszego. Atakujemy PK2 od północy, najpierw niestety przebiegam wzdłuż i wszerz jedną polanę wcześniej. Pomimo tego zjeżdżając z PK2 znowu spotykamy Velmarowców, kręcących na punkt od wschodu.

PK4 – Wiata (13:22)
Kontrowersyjna decyzja, żeby zamiast trudnego wspinania się zielonym szlakiem na Suchą Górę, pojechać dłuższą drogą na północ asfaltem do szlaku rowerowego. Szlak rowerowy mocno błotnisty i trochę żałuję tej decyzji ale nie wiadomo jak było na pieszym zielonym.

PK5 – Krzyż przydrożny (13:54)
Droga do PK5 wymaga wyłącznie twardych łydek.

PK14 – Skała (14:24)
Poważna wspinaczka szutrową drogą. Mijani zawodnicy zalecają zdobywać PK14 od południa. Jedziemy zatem do zielonego szlaku. Na śliskiej trawie w dół zaliczam glebę. Dalej już ostrożnie do skały, rzeczywiście piękna!

PK15 – Wiata (15:10)
Dłuższa chwila zastanowienia nad wariantem. Wybieramy najdłuższy przelot do PK15, po pierwsze prosta droga, po drugie kara 90min za niezaliczenie, po trzecie to jedyna szansa żeby go zaliczyć. To najwyższy punkt na trasie – 496m choć zupełnie tego nie czuć.

PK13 – Róg polany (15:32)
Kolejny przebłysk geniuszu. Nie lecimy asfaltem przez Falkową, tylko szutrem po szczycie. Na punkcie Inżynier mija nas w przeciwna stronę.

PK7 – Schronisko (16:15)
Zaczyna brakować czasu dlatego odpuszczamy PK6, szkoda tych 75min kary, może lepiej było nie jechać wcześniej na 14, za który kara wynosiła tylko 60min? Swoją drogą to zawsze najdalsze punkty były najbardziej karane, dziwne. Przeprawiamy się przez strumień na pieszym żółtym, wg mapy nie miało być tak ciężko. Schronisko jest piekielnie wysoko. Czas nas goni.

PK12 – Skrzyżowanie ścieżki i strumyka (16:59)
Końcówka bardzo błotnista. Została tylko godzina czyli musimy odpuścić jeszcze jeden punkt, wielka szkoda.

PK10 – Kapliczka (17:33)
Bardzo żmudny podjazd pod kapliczkę. Brakuje już sił.

META (17:43)
Cudowny zjazd na metę. Zapierający dech w piersiach widok na jezioro Rożnowskie.
Zajmujemy bardzo dobre 11 miejsce po I etapie Odysei.


Kategoria Orientacja