Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi wschodnietriady z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 30081.11 kilometrów w tym 13629.32 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.53 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 168628 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wschodnietriady.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 187.20km
  • Teren 80.00km
  • Czas 11:25
  • VAVG 16.40km/h
  • VMAX 60.50km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 186 (103%)
  • HRavg 154 ( 85%)
  • Kalorie 9771kcal
  • Podjazdy 1462m
  • Sprzęt Specialized Stumpjumper - SPRZEDANY!
  • Aktywność Jazda na rowerze

Harpagan 39 - Gdańsk Osowa

Sobota, 8 maja 2010 · dodano: 10.05.2010 | Komentarze 7

Ten Harpagan przejdzie do historii!!! 6-ciu Harpaganów rowerowych, kapitalna trasa i jak dla mnie świetna pogoda (no, może poza wiatrem). To był mój drugi start w Harpie i jaki rezultat.... Ale po kolei. Jedziemy z Magdą i Telimeną w piątek wieczorem. Decyduję się wystartować na semi-slickach Maxxis Oriflame. Na obwodnicy ulewa nieprawdopodobna, myślę o startujących właśnie na trasie pieszej i o tym jak poradzę sobie na jutrzejszym błocie.
Sobota 5.30 rano, uff na szczęście nie pada, jest pochmurno i chłodno. Szybki dojazd na start i rozdanie map. Tak jak przypuszczałem, większość punktów zlokalizowana przy jeziorach kaszubskich. Pierwsza decyzja po przyjrzeniu się mapie - jadę przeciwnie do wskazówek zegara. Najpierw na północ zaliczając dwa stosunkowo trudne punkty PK10 - Góra Donas, wieża widokowa i PK20 - Pustki Cisowskie, skrzyżowanie dróg. Drugi punkt zaliczam 90 min po starcie, więc średnia słaba, ale punkty trudne. Zjeżdżając z PK20 pierwszy raz spotykam Sławka Inżyniera, jestem przed nim dobre kilka minut - szok! Następnie PK2 – Okuniewo, polana, dojazd łatwy asfaltem i ładny skrót przez Marchowo, który niespodziewanie wyprowadza mnie prosto na punkt. Teraz mam dylemat PK18 czy PK14? Większość wybiera się na PK18, żeby nie tracić czasu jadę w kierunku Szemud pozwala mi to odwlec i przemyśleć decyzję po drodze. W końcu odbijam w lewo i jadę do PK14, to tłusty punkcik, a od zachodu jest do niego utrudniony dostęp. Tuż przed punktem mylę drogę i dopiero widok jeziora nie po tej stronie co trzeba zawraca mnie z drogi. OK, teraz PK18 – nie decyduję się na skrót i wracam tą sama drogą do Szemud, dalej urokliwą pofałdowana drogą przez Głazice. Bardzo łatwy tłuściutki punkt. Po sznureczku PK4 i PK16. Na tym odcinku zaliczam Vmax = 60,5 km/h. Punkty jakby coraz łatwiejsze? Mam zaliczone 7 PK w niecałe 5h, na H38 7 punktów to był cały mój dorobek w 12 godzin!!! Lecę dalej. PK6 miało być łatwe, a ja niestety trochę błądzę, powód oczywisty i tradycyjny – ślepo jadę za jakimś zawodnikiem zamiast gapić się w mapę i liczyć tylko na siebie! Zaliczam PK6 i tu następują kluczowe decyzje: czy jechać do PK12 czy PK1 czy PK7? Dwunastka tłusta, ale daleko, jedynka chudziutka - wybieram zatem PK7, które otworzy mi drogę do PK19 i dalej na wschód. Przejeżdżam przez Kartuzy i jadę na płd-zach. w poszukiwaniu czerwonego szlaku pieszego. Szlaku nie ma, ale włażę na wielką skarpę i łatwo odnajduję drogę na PK7. Punkt nad jeziorem jest tak śmiesznie ukryty, że mimo tłumu ludzi mijam go i jadę dalej. Szybki powrót i zaliczone. Teraz bardzo urokliwa, kręta droga między jeziorami do PK19. To mój 10 punkt czyli harpaganowa połowa. Wiem, że już wszystkich nie zaliczę, bo jestem 7h 20 min na rowerze. Zjadam jedyny posiłek – przepyszną kanapeczkę z białym serem. Kończy mi się picie w camelbaku, na szczęście wziąłem jeszcze bidon 0,75 i nie będę musiał stawać do sklepu. Pamiętam z poprzednich maratonów, że przerwa sklepowa bardzo mnie osłabiała i traciłem motywację. Lecę na PK9, po drodze błotnisto - gliniasty zjazd, z którym kompletnie nie radzą sobie moje slicki. Na PK9 podejmuje błędną decyzję o odpuszczeniu PK13 i jadę na PK3. Dojeżdżam do Babiego Dołu i wykonuję jeden z najgłupszych manewrów jakie mi się zdarzyły. Jestem już mocno zmęczony i myślę o szybkim powrocie na metę. Mapę mam złożoną w taki sposób, że nie widzę PK17, który jest klika kilometrów za PK15. Mój tok rozumowania był następujący: teraz minę PK3 pojadę do PK15, a wracając do głównej szosy zaliczę PK3 skrótem. Co za głupota! Mijam zatem PK3 w odległości 1km i jadę do piętnastki. Na PK15 eureka! Rozwijam mapę i patrzę na zegarek. Mam jeszcze 3 godziny i tłuściutki PK17 15 min ode mnie! Olewam zatem PK3 (to tylko jeden punkt wagowy na szczęście) i zaliczam siedemnastkę. Przed PK 17 drugi raz mijam Inżyniera, tym razem pędzi na czele sporej grupy zawodników. Czyżby spełniło się jego marzenie i został wreszcie Harpaganem? Dzisiaj z pewnością jest to możliwe! Szukam optymalnej drogi do PK5, jadę po lewej stronie rzeki Raduni, może to nie najkrótszy wariant, ale w większości asfaltowy. Przechodzę kładkę na rzece i trafiam do przepięknego wąwozu.

Zaczyna się poważny kryzys. Serce wali, ręce drętwieją, tylko nogi mocne jak nigdy. PK5 – stary cmentarz i 1h 50min do zamknięcia mety, mam mnóstwo czasu, dotrę nawet piechotą! Biorę pastylkę Enervita i „gnam” 16km/h polną drogą w kierunku Lezna. Tam czeka na mnie mój przedostatni punkt - PK11. Przede mną dwóch chłopaków pada na ziemi wyczerpanych. Pytam czy jadą jeszcze na PK8, bo szukam towarzystwa w razie jakbym zemdlał :-). Mówią, że chyba oszalałem, że jak coś pójdzie nie tak, to się spóźnimy na metę i że nie mają już sił – leżą i odpoczywają. Do mety 1h 30min jak trzeba to się doczołgam – jadę na PK8. Po drodze wyprzedza mnie ktoś bardzo szybki i pełny sił, dodaje mi otuchy i krzyczy, że jedzie na PK8. Nawet nie próbuję dotrzymać mu tempa, ale jego sylwetka długo majaczy z przodu wskazując drogę. Jadę zamkniętą dla ruchu szosą w pobliżu lotniska, czuję się jakbym był na pasie startowym, zaraz rozpędzę się i uniosę w powietrze! Zaliczam PK8 i nie mam już innego wyjścia jak jechać do mety. Po drodze mijam wykończonych harpaganowiczów, niewiarygodne, że niektórzy maja jeszcze mniej siły niż ja! Wpadam na metę 30 minut przed czasem!!! Skandal, to świadczy jak fatalnie zaplanowałem mój powrót, w te 30 min spokojnie zmieściłbym jeszcze dwa punkty kontrolne! PK3 jest nie do odżałowania, PK13 było w zasięgu. Ale dlaczego płaczę? Popijam czeskie piwo, które przywiozłem z Karpacza i dumam. Przed H39 błagałem Pana żeby dał mi pierwszą setkę i więcej niż 1 punkt w klasyfikacji Pucharu Polski. Teraz labieduję, że wyprzedził mnie Inżynier pomimo zaliczenia mniejszej ilości PK (52 pkt wag przy 15 zaliczonych PK)? Oszalałem - tak wygląda smutek spełnionych baśni. Drugi Harpagan w życiu, 34 miejsce (na 282 osoby startujące), 51 pkt. wagowych, 16 na 20 zaliczonych PK. Brawo stary, brawo! Dla przypomnienia na H38 byłem 187 (na 302 startujących)
Ślad z Garmina


Kategoria Orientacja



Komentarze
wschodnietriady
| 09:39 wtorek, 18 maja 2010 | linkuj Dziękuję wszystkim za gratulacje!
Ja Harpaganem nie będę już nigdy, ale Ty Damian zostałbyś nim na pewno w tej edycji!!! Żałujesz?
Mlynarz
| 07:22 środa, 12 maja 2010 | linkuj Świetny wynik!
Ponad 50 pkt to już nie przelewki. :)

Pozdrawiam!
Niewe
| 06:49 środa, 12 maja 2010 | linkuj Niezły progres. I to już za drugim podejściem. Ja się próbowałem w setce zmieścić. Poprzednio, w Redzie mieliśmy też coś koło 150 pozycji.
Gratuluję.
Darecki
| 19:00 wtorek, 11 maja 2010 | linkuj Żeby było poprawnie
Gratuluję wspaniałej poprawy wyniku :-)
Darecki
| 18:59 wtorek, 11 maja 2010 | linkuj Gratulujewspaniałej poprawy wyniku :-)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa losie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]