Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi wschodnietriady z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 30081.11 kilometrów w tym 13629.32 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.53 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 168628 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wschodnietriady.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 149.39km
  • Teren 70.00km
  • Czas 11:21
  • VAVG 13.16km/h
  • VMAX 51.60km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • HRmax 180 (100%)
  • HRavg 151 ( 83%)
  • Kalorie 9973kcal
  • Podjazdy 1573m
  • Sprzęt Intense Spider 29
  • Aktywność Jazda na rowerze

Harpagan 42 - Elbląg

Sobota, 15 października 2011 · dodano: 28.10.2011 | Komentarze 0

W Elblągu od trzech dni pada, no cóż będzie ciężko!
O 6.30 wciąż pada, ciemno, nic nie widać, na mapie ciężko wypatrzeć punkty. Postanawiam zacząć od PK5, tak na rozgrzewkę, ma być łatwo, mam oswoić się z mapą, a po zaliczeniu zrobi się widno.

PK5 – Raczki, wpadamy w depresję - 6.58 wszystko zgodnie z planem.

PK19 – Elbląg Bażantaria, Obelisk Augusta Papau – 7.52. Łapię pierwsze błoto, napęd zaczyna skwierczeć. Mnóstwo wyjeżdżonych śladów, trochę błądzę ale w końcu znajduję tłusty punkt. Pewnie powinienem zostawić go na koniec, wciąż nie mogę oswoić się z mapą.

PK8 – Krasny Las, południowa strona bagna – 8.35. Potworne błoto, na punkt jest z górki, więc jeszcze jako tako się ślizgam, z powrotem już tylko z buta. Błoto jest wszędzie, przestają kręcić się koła. Głupotą było brać fulla!

PK15 – Próchnik, polanka nad potokiem Kamienica – 9.39. Tutaj błądziło bardzo wielu zawodników. Ja trzymam się czerwonego szlaku. Cudowne wąwozy i wijący się potok przeskakiwany kilkukrotnie. Ostatnim razem zawisłem nad potokiem na gałęzi i zapewne bym do niego wpadł gdyby nie pomoc braci. Dziękuję za pomocną dłoń.

PK16 – Kadyny, wieża widokowa – 10.41. Straszliwa wtopa. Punkt był banalny ale skręciłem za wcześnie. Razem z Adamem Wojciechowskim podążamy szlakiem pieszym – pieszo rzecz jasna. Kolejny potok do przeskoczenia i wreszcie punkt.

PK20 – Święty Kamień – 11.19. Łatwo, piękny punkt. Tak powinienem zaliczać je wszystkie ale jakoś nigdy na Harpaganie nie wychodzi!


PK10 – Frombork, wiata przy stawkach – 12.32. Kolejny bardzo błotny dojazd do punktu. Do tego miejsca jestem względnie zadowolony, teraz zacznie się jazda!

PK2 – Glinka, mostek nad Czerwonym Rowem -13.42. Miałem w ogóle nie robić chudych punktów. No ale jak tu ominąć skoro leży na środku? Przecież to oczywisty skrót do drogi krajowej 805 w kierunku PK14. No to jadę. Kilometr za miejscowością Stępień, przyzwoita polna droga zamienia się w błotne grzęzawisko, tutaj ledwo da się iść! Masakra! Po blisko godzinnym spacerze w błocie po ośki docieram do miejsca gdzie powinienem odbić na punkt. Robię to i po chwili zatrzymuje mnie bagienne rozlewisko. Tak na oko woda po kolana. Ja mam jeszcze sucho w butach i wolałbym przy tych marnych 7 stopniach nie napełniać ich wodą. Wycofuję się i szukam następnej przecinki. Jest i to chyba tym razem ta właściwa. Po chwili widzę z daleka świecący lampion. Co z tego skoro oddziela mnie od niego błotno-wodne grzęzawisko. OK., już tu dotarłem więc nie odpuszczę. Zostawiam rower (koszmarny błąd) i wchodzę po kolana w wodę. Dopływam do punktu i widzę dalej cudowną suchutką ścieżkę biegnącą aż do krajówki. Cholera, a mój rower został po drugiej stronie. Wracam i zamiast ponownie przeprawić się z rowerem, to ja postanawiam kolejny kilometr potaplać się w błotnej breji. Na krajówkę wypadam po kolejnych 30 minutach. Załamka

PK14 – Chruściel, wiata przy ścieżce przyrodniczej – 14.38. Przez ostatnie 2 godziny zaliczyłem marne 5 punktów przeliczeniowych. Beznadziejnie pominąłem PK6 (przecież jak już byłem tak blisko, to trzeba było jechać!). Po asfalcie jedzie mi się fatalnie, rower stoi w miejscu od błota, lodowata woda chlupocze w butach, muszę zmienić skarpetki chociaż!!!

PK3 – Młynary, ławeczka przy drodze – 15.31. Jadę strasznie wolno, ze strachu przed błotem wybieram dłuższy wariant asfaltowy, chociaż tym razem na krótszej drodze błota nie ma, o czym informuje mnie jadący z punktu zawodnik. W Młynarach nie daję rady, zatrzymuję się pod sklepem, tradycyjne piwko, woda do bukłaka, szybka kanapka i przede wszystkim zmiana skarpetek. Co za ulga!

PK18 – Weklice, wodospad – 16.49. Po drodze długo się waham czy nie skręcić na pobliskie PK12. Nie wiem jak trudny był sam punkt ale z dzisiejszej perspektywy wydaje się, że dałbym radę. No nic omijam go i w kolejnym błotnym bagienku zaliczam swój ostatni punkt na tym Harpie. Mój biedny rower.

META – 17.51. 40 minut przed czasem, więc nawet jeśli nie PK12, to wcześniej PK6 powinienem był zaliczyć. No nic, nie tym razem.

53 miejsce na 361 uczestników pokazuje wyraźnie moje miejsce w szeregu.


Kategoria Orientacja



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ziech
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]