Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi wschodnietriady z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 30081.11 kilometrów w tym 13629.32 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.53 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 168628 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wschodnietriady.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 94.36km
  • Teren 50.00km
  • Czas 09:23
  • VAVG 10.06km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • HRmax 189 (105%)
  • HRavg 157 ( 87%)
  • Kalorie 5849kcal
  • Podjazdy 760m
  • Sprzęt Specialized Stumpjumper - SPRZEDANY!
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nocna Masakra - Dębno

Sobota, 17 grudnia 2011 · dodano: 25.12.2011 | Komentarze 1

Zapowiada się świetna pogoda, taka okazja może się już nigdy nie powtórzyć – zatem jadę!
Żeby uatrakcyjnić pobyt Magdzie i Telimenie, nocujemy w SPA Łąkomin – 16km od bazy zawodów. Jedzie z nami również Malwina licząc na zakupy we Frankfurcie!
Pomimo, że już wiele razy jeździłem nocą na maratonach, również samotnie, to tym razem jazda samemu jakoś wyjątkowo mi doskwiera. To nie jest strach, tylko takie dziwne uczucie, jakiś mały przedmiot, który uwiera cię w dołku. Temperatura +3, ubrany na cebulę w zimowych butach ale bez ochraniaczy.
Na tych zawodach piękne jest to, że pomimo niedokładnej mapy, punk kontrolny znajduje się precyzyjnie tam, gdzie zaznaczył go Daniel czerwoną kropką. Może skończyć się droga, może być wielka woda, nieprzebrane zarośla czy wysoka góra – jeśli dobrze odmierzyłeś dystans linijką – wyjdziesz prosto na punkt! Przekonałem się o tym już na początku przy PK13 gdy zawróciłem tylko dlatego, że skończyła się leśna przecinka…. Potem było już łatwo PK16 i PK11. Wyjazd z jedenastki kończy się upadkiem w wodzie i totalnym przemoczeniem lewego buta. Od tego momentu zaczyna się mój powolny zjazd. PK10 i najłatwiejsze PK12 i PK15. W Smolnicy całkowicie tracę czucie w nodze i wiem, że daleko nie zajadę; dodatkowo wciąż siedzi mi w głowie, że od mety mam jeszcze 16km do ciepłego łóżeczka! Jest około 1 nad ranem, głupio byłoby tak skończyć ale co zrobić jak krew już nie płynie. Dzwonię do Magdy, licząc że jakimś cudem się obudzi i wyjedzie po mnie na metę. Decyzja jest prosta: jeśli odbierze, to jadę jeszcze na PK4, jeśli nie – wracam do bazy. Nie odebrała!
Na mecie jestem o 2 rano, po 9 i pół godzinach jazdy. Grzesiek Liszka tą samą ilością punktów zrobił 3 godziny szybciej! Zakładam zatem, że będę ostatni – no trudno, taki nieudany debiut.


Kategoria Maratony



Komentarze
djk71
| 05:10 poniedziałek, 26 grudnia 2011 | linkuj Założenie błędne. Nie byłeś ostatni. :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa oryna
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]