Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi wschodnietriady z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 30081.11 kilometrów w tym 13629.32 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.53 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 168628 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wschodnietriady.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 301.11km
  • Teren 150.00km
  • Czas 23:23
  • VAVG 12.88km/h
  • VMAX 47.20km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRmax 180 (100%)
  • HRavg 138 ( 76%)
  • Kalorie 26860kcal
  • Podjazdy 2605m
  • Sprzęt NINER AIR 9 CARBON
  • Aktywność Jazda na rowerze

Grassor - Łubowo

Sobota, 22 czerwca 2013 · dodano: 12.07.2013 | Komentarze 1

Historyczna chwila 6 miejsce i 301km. Grassor nareszcie bez spania i bez (tylko!) 5 PK.

Zaczynam jak 90% zawodników od PK8, punkt znajdujemy łatwo (12:50).

Nastepnie PK1 (13:36) krótkie wahanie i wybór trasy dookoła cypelka zamiast krótką drogą dorysowaną przez Daniela.

Tutaj zawodnicy podzielili się, część pojechała na PK19 a reszta na PK2. Ja idąc za radami Pawła wybieram PK2 (PK 7 i PK 19 leżą blisko szosy, więc łatwo będzie zgarnąć je tuż przed metą - spawdziło się!)
Na PK2 (14:20) spotykam Pawła i Wojtka, za chwilę dojeżdża Grzegorz - uff sama czołówka!

Długi przelot do PK12, znowu spotykam wracających Pawła i Wojtka, kilka wskazówek od Pawła, które niestety przekręcam w odbiorze co skutkuje sporym błądzeniem przy punkcie. Tracę kolosalnie dużo czasu (15:40)

Mapa nie daje wyboru - jadę na PK9. Jak ogromne jest moje zdziwienie gdy na wąskiej dróżce dogania mnie Paweł... No tak zatrzymali sie w sklepie i uzupełniali płyny. Poszukiwania punktu trwają, chodząc po brzegu jeziora precyzyjnie odmierzam odległość. Tak, to tu powinien być punkt, tylko może trochę głebiej. Spoglądam w górę na skarpę, a na szczycie Paweł podbija punkt! Brawo! (16:54)

Pawła już nie ma, a ja wracam tą samą drogą do asfaltu. Na szosie znowu wyprzedza mnie Paweł (wybrał "skrót"), siadam mu na koło i po 30 sekundach odpuszczam z bólu. Dobra, dzisiaj dam mu wygrać. PK3 (17:40)

Mapa znowu nie daje wyboru, baardzo długi przelot do PK17. W Złocieńcu przerwa, uzupełniam wodę i łykam zbawienne piwko. Natychmiast odzyskuję siły! PK17 bez trudu (19:18)

Zamiast objechać w prawo lub w lewo, daję sie namówić na atrakcyjną drogę prosto. Niestety jak to w lesie bywa, droga urywa sie na wyrębie. PK 21 łatwe (20:28)

Na PK 15 spotykam Wojtka i Marcina, przyjemnie jest znowu zamienić z kimś kilka słów... Robi sie ciemno montuję światła (21:40)

Koledzy jadą sprawniej niż ja, więc mijam ich wracających z PK23. Piękny punkt na zniszczonym moście kolejowym. (22:30)

Jakiś czas temu skończyło mi sie picie. To duży problem na poj. Drawskim, sklepy zamknięte, brak stacji benzynowych. Pozostaje mi zaczepić kogoś i poprosić o wodę. Ostatnią taka szanse mam w miejscowości Redło w drodze na PK16. Przejeżdżając przez miasteczko zauważam rodzine wsiadającą do samochodu. Jaka niespodzianka! Nagabniety mężczyzna okazuje sie byc właścicielem sklepu! Otwiera go specjalnie dla mnie, karmi bułkami i bananami. Uzupełniam płyny i robię ostatni pożądny popas. Miałem dużo szczęścia! Na punkt dojeżdżam około północy. Wybieram wariant od S i nijak nie mogę go znaleźć. Atakuje zatem od E precyzyjnie odmierzając odległość. jest rozwidlenie dróg punkt musi tu być... ale go nie ma. Dzwonię do Organizatora, po drugim sygnale punkt błyska mi w świetle latarki! Jest! Przepraszam zaspanego Daniela za niepotrzebny telefon. (0:42)

Następny punkt nie wygląda dobrze, to PK13 zakręt strumienia na SW od Połczyna Zdroju. Przejeżdżam przez uśpione miasto i na końcu asfaltowej drogi spotykam Grzegorza. Niebiosa mi go zesłały! Wyjaśnił mi, że punkt jest nie po tej stronie drogi co na mapie i żeby iść strumieniem. Nie daję wiary, że Damian źle naniósł punkt więc poszukiwania rozpoczynam zgodnie ze wskazaniami mapy. Ale co to? Kieszeń otwarta - nie mam linijki! No to koniec! Grassor bez linijki? - Jestem bez szans! Przykładam kawałek opakowania od pastylki enervitu do ostatnio odmierzanego fragmentu trasy i zaznaczam sobie długopisem 400 i 800m. Nie jest źle. Dojeżdżam do drugiego mostku i zaczynam bieganie od drzewka do drzewka po krętym i zimnym strumieniu. Zgodnie z informacjami Grzegorza punkt znajduję po przeciwnej stronie drogi (2:10)

Asfaltowy dojazd do czerwonego szlaku i dalej na poszukiwania PK20. Wielkie zdziwienie i niepokój budzi szeroka szutrowa droga której nie ma na mapie. Ignoruję ja i dzięki tem łatow znajduje punkt (3:40) W drodze powrotnej (atrakcyjnym szutrem) mijam Grzegorza zmierzającego na punkt. Jakim cudem chce go znaleźć jadąc po drodze której nie ma na mapie? W jaki sposób będzie wiedział gdzie sie znajduje w środku lasu??? Niektórzy rodzą sie z tym darem, ja muszę nadrabiać uważnym czytaniem mapy.

Świta. Noc zleciała bardzo szybko. PK22 jest okrutne, zwiedzam wszystkie okoliczne górki, po to by przekonać się, że punkt jest na pierwszym drzewie okok mojego leżącego roweru... (4:50) Wskazuje punkt Grześkowi, który juz mnie dogonił i juz chciał wdrapywać się na okoliczne pagórki. Chwilę później Grześ łapie gumę (co nie przeszkodzi mu w zajęciu drugiego miejsca na tych zawodach).

Na skróty do PK14 się nie da, zatem jadę na skróty do PK11. Pzrepiękna ttrasa tam wiedzie, organizator wiedzaił co robi. Punkt niebanalny, daje się złapać na "skarpę" ale za chwilę orientuję się w przebiegłości układacza mapy! Punkt przy prawie niewidocznej drodze leśnej (6:00)

Tutaj popełniam największy błąd - błąd zawahania, błąd niezdecydowania. Ruszam na PK18 ale jedzie mi sie bardzo ciężko, w nocy było OK ale teraz o poranku jestem już bardzo śpiący i zmęczony. W połowie drogi na punkt stwierdzam, że nie dam rady, że nie zdążę na metę. Zmieniam zdanie i nadrabiając kilkanaście kilometrów skręcam przed Ostropolem w stronę PK10. Ten błąd kosztował mnie przynajmniej jedną jak nie kilka pozycji na mecie. PK10 też ciekawe, po krótkich poszukiwaniach znajduję opisane drzewo. (7:45)

Jadąc szosą od Silnowa, górę Śmiadowską wskazuje drogowskaz. Bez trudu zatem trafiam do kompleksu bunkrów w których ukryty jest PK4. Na punkcie Daniel pyta o wrażenia z trasy. Wchodzę do bukrów z lekkim niepokojem towarzyszącym każdemu klaustofobikowi. Na szczęście jest łatwo. (8:35)

czau jest juz bardzo mało czy zdążę zaliczyć jeszcze dwa punkty? A może mam szansę na zaliczenie jeszcze trzech? Wybieram kompromis. Na szosie spotykam nadjeżdżającego Pawła, pominął dwa punkty i ma zamiar zaliczyć jeszcze trzy. Wyjaśniam mu metodę dotarcia do PK4 i PK10, a on rewanżuje sie informacjami o PK7 i PK19. Oba punkty dziecinnie łatwe, tak jak przewidywał na początku tych zawodów. PK7 (9:35) i PK19 (10:26).

Mam 2 godziny do mety, na pewno zdążę. Zarazem pojawia się jeszcze jedno pytanie. A może dam radę zaliczyc PK5? Nawet kosztem spóźnienia sie na metę, po przecież 30min spóźnienia nie grozi żadnymi konsekwencjami. Za Bornym na 3km przed metą wyprzedza mnie Wojtek. Ma tyle samo zaliczonych punktów więc zajmie wyższą lokatę z uwagi na czas. Podpowiada, że na zaliczenie PK5 nawet z 30min spóźnieniem nie mam szans. Nie ryzykuje zatem i wpadam na metę o 11:38.

23h 23min na trasie, 6-ste miejsce na Grassorze to niebywały dla mnie wyczyn!


Kategoria Orientacja



Komentarze
pawrozik
| 04:42 wtorek, 16 lipca 2013 | linkuj Super miejsce i dystans, gratulacje !
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa hwala
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]