Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi wschodnietriady z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 30081.11 kilometrów w tym 13629.32 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.53 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 168628 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wschodnietriady.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 151.02km
  • Czas 08:26
  • VAVG 17.91km/h
  • VMAX 59.60km/h
  • HRmax 150 ( 83%)
  • HRavg 114 ( 63%)
  • Kalorie 5163kcal
  • Podjazdy 2045m
  • Sprzęt GT Grade Carbon Ultegra
  • Aktywność Jazda na rowerze

MRDP Góry. Karłów - Świeradów Zdrój

Środa, 26 sierpnia 2015 · dodano: 02.09.2015 | Komentarze 2

Ostatni dzień. Wyjeżdżam bezpiecznie o 9:30 żeby na metę dotrzeć "w chwale otwartych barów piwnych". Nie po nocy, nie nad ranem, tylko wieczorkiem, idealnie na piwko! Zaraz za Radkowem zaczyna boleć mnie żołądek. Zaczyna BARDZO mnie boleć. To nic, że puste pole, nawet cholera drzew nie ma! Kucam i wypinam się na jadące samochody. Siedzę tak dobre 30 min. Niektórzy trąbią inni wymownie zwalniają ale mam to w d. Dosłownie. Zawsze wożę ze sobą kawałek papieru toaletowego. Cholernie się przydał. Jest OK, dwukrotnie lżejszy wskakuję na rower, nic już mnie nie zatrzyma. Smsami odliczam kolejne dziesiątki kilometrów pozostałych do mety. Cieszę się i smucę jednocześnie. Nagle smutek zaczyna przeważać. Smutek spełnionych baśni! Cały ostatni rok podporządkowany był tym zawodom. Co ja teraz będę robił? Czym zajmę głowę? Wysyłam tego smsa, a z tyłu pojawia się zawodnik. Widzieliśmy sie wczoraj na przełęczy w Poniatowie, on pojechał przodem, miał nocować w Kudowie. Z nikim się nie ścigam, mam swój cel dojechania w limicie czasu, a jednak jakiś złośliwy samczy instynkt podpowiada mi, że bardzo chcę być na mecie przed nim! Gonię go i wyprzedzam na zjeździe do Kowar. Wstępują we mnie nowe siły i gnam do mety jak potłuczony. Do Świeradowa, pojeździć na singlach ale też pokibicować mi na mecie przyjechali dzisiaj moi kumple! Super przesympatyczna akcja. Czekają na zygzakach, na podjeździe pod zakręt śmierci. SĄ, krzyczymy do siebie, bluzgam straszliwie staję na pedały i podjeżdżam z nimi popisowo, jakbym dopiero wsiadł na rower. Dostaję do ręki puszkę zimnej coli (cholera wolałbym browca!), bekam po niej jak świnia na całą Szklarska Porębę. Jest zakręt, teraz już tylko zjazd na metę!
Jezu, dałem radę!

Dziękuję mojej Ukochanej, bez której nic by się nie udało, a życie nie miałoby sensu.

Dziękuję znajomym i kibicom którzy wspierali mnie na trasie, szczególnie Markowi i Piotrkowi, że przyjechali do mnie na metę i napili się ze mną piwka.
Dziękuję wszystkim uczestnikom i przede wszystkim Danielowi, który tymi zawodami zapewnił mi rowerową przygodę życia!



Kategoria Maratony, Szosa



Komentarze
wschodnietriady
| 21:21 poniedziałek, 14 września 2015 | linkuj Jasne! Bez szklany nie zasnę!
Gość | 12:59 środa, 2 września 2015 | linkuj A szklanka wina byla?
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa iestb
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]