Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi wschodnietriady z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 30081.11 kilometrów w tym 13629.32 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.53 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 168628 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wschodnietriady.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 112.87km
  • Teren 90.00km
  • Czas 06:52
  • VAVG 16.44km/h
  • VMAX 43.10km/h
  • Temperatura 35.0°C
  • HRmax 179 ( 99%)
  • HRavg 158 ( 87%)
  • Kalorie 6412kcal
  • Podjazdy 511m
  • Sprzęt Specialized Stumpjumper - SPRZEDANY!
  • Aktywność Jazda na rowerze

Funex Orient Mława

Sobota, 10 lipca 2010 · dodano: 11.07.2010 | Komentarze 0

Kolejne zawody do Pucharu Polski. Nieprawdopodobny upał i uczciwie zapracowane 15 miejsce w kategorii MM.

W piątek zadzwonił do mnie Daniel Śmieja! Zabieram go samochodem do Mławy. Jedzie ze mną dwóch Danielów, bo po zakupie nowego roweru (Orbea Lanza 29er), mogę wreszcie zabrać też Daniela Pakulskiego. Daniel jest bardzo podniecony pierwszym maratonem na nowym rowerze. Pomimo sporych korków na trasie gdańskiej, jesteśmy w Mławie prawie 2 godziny przed startem. Dzisiaj jest nieprawdopodobny upał, o 9 rano termometr pokazuje blisko 30 stopni. Nawadniam się intensywnie i mam nadzieję, że nie będzie zbyt dużo odkrytych terenów.

10:45 Rozdanie map
Mamy 2 etapy. Ponieważ zabrakło map na etap I, organizator daje niektórym zawodnikom mapę na etap II, zmieniając kolejność. Ja biorę etap leśny, licząc że etap otwarty będę robił wieczorem gdy będzie nieco chłodniej.
Mapa jest bardzo ciekawa, długo zastanawiam się jaki wariant trasy wybrać. Naturalne wydaje się jechać do PK1 i robić najpierw część północną mapy, zauważam jednak, że dostęp do niektórych punktów łatwiejszy jest od przeciwnej strony. Jadę zatem na zachód do PK11. Bezsensownie tracę 12 minut na błądzenie po Mławie! To bardzo typowe dla mnie, już któryś raz z kolei mam problemy z orientacją na początku wyścigu. Jak spojrzymy na wyniki, to te 12 minut mogło naprawdę dużo zmienić.

PK11 – Stare okopy – drzewo (27min)
Zamiast do końca jechać asfaltem, skręcam w przecinkę i wlokę się po drodze pełnej krzaków i gałęzi. Wreszcie odnajduję punkt ale jest to już 27 minuta!

PK18 – Cmentarz żołnierzy niemieckich (43min)
Myślę, że przyjmuję nietypową strategię, zaliczania PK12 dopiero po PK10. Dlatego jadę do PK18, punkt znajduję bez problemów

PK10 – Koniec ścieżki – drzewo (56min)
Jazda trasami Mazovii, zarośnięte przecinki i szerokie twarde szutrowe dukty. Punkt ładnie położone nad błotnistym bajorkiem.

PK12 – Bunkier – Słomka (1h 14min)
To mój manewr specjalny. Ponieważ PK12 nijak nie pasowało do trasy postanowiłem zjechać do niego po PK10. Gdy kończy się asfalt muszę odnaleźć ścieżkę po prawej stronie stawu. Droga przez łąki jest bardzo niewyraźna, ale jeden ślad, prawdopodobnie po skuterach jest całkiem świeży. Śladem tym idealnie wyjeżdżam na szosę lekko na zachód od Lewiczyna. Na PK12 spotykam Daniela Pakulskiego, to jego drugi punkt dopiero.

PK9 – Góra Dębowa – drzewo (1h 37min)
Wracam do Dwukoły tą samą drogą. Dalej szeroką szutrową drogą i bezbłędnie przecinką w lewo do PK9.

PK8 – Przepust betonowy (2h 02min)
Dojazd łatwy, niestety przepustu szukam zbyt wcześnie i zamiast pojechać dosłownie kilka metrów dalej, cofam się szukając punktu w złym miejscu. Spotykam zawodników, którzy jadą trasę w przeciwnym kierunku, to świadczy o mojej znacznej stracie. Na tym punkcie tracę kolejne 6 minut.

PK7 – Miejsce mordu – za kapliczką (2h 37min)
Teraz najdłuższy przelot pierwszego etapu. Wybieram optymalną trasę przy fermach kurzych. Dalej otwarty asfalt, zaczynam odczuwać jak jest piekielnie gorąco. Przed samym punktem znowu trochę lasu. Zjeżdżając z punktu spotykam Inżyniera.

PK6 – Koniec drogi (2h 58min)
Postanowiłem jechać dalej asfaltem, żeby odrobić trochę czasu. Wyjeżdżam zatem poza mapę aby do PK6 dotrzeć od północy. Myślę, że tego wariantu też nikt poza mną nie próbował. Jest godzina 14 i słońce praży niemiłosiernie.

PK5 – Mostek – Szczepanka (3h 13min)
Organizator uprzedzał, punkty na mostkach będą mokre. To dobrze, trochę ochłody chociaż dla nóg. Prze chwilę zastanawiam się czy nie położyć się w strumieniu. Jednak bzyczące komary i muchy odradzają mi ten pomysł.

PK4 – Mostek – Piekiełko (3h 24min)
Niby tak samo, mostek, przejście przez rzeczkę ale tym razem nie mogę cholerstwa znaleźć! Wreszcie mam! Punkt umieszczony pod mostkiem, dosłownie centralnie od spodu i to jeszcze tak, że go ledwie widać. Nadjeżdżający zawodnik podpowiada, że na PK3 będzie podobnie.

PK3 – Mostek – Zimnocha (3h 35min)
Tym razem woda trochę głębsza. Dwie dziewczyny z trasy pieszej nie mogą się dobrać do przecinaka. Wchodzę pod most i przecinam karty dla dziewczyn oraz jeszcze jednego zawodnika.

PK2 – Bunkier – Krajewo (3h 46min)
Na bunkrze kilka osób bezskutecznie szuka punktu. Znajdują akurat jak podjeżdżam. Kasuję i jadę dalej. Jadąc do PK1 znowu spotykam Inżyniera, który jedzie w przeciwnym kierunku. Jego wariant musiał być kompletnie inny.

PK1 – Przecinka drzewo (3h 57min)
Punkty zaliczam co 10min. Końcówka etapu pierwszego bardzo dobra.

Etap II (4h 10min)
Etap I zakończyłem o 15.10, o 9 min przed Inżynierem. Niestety drugi etap to 100% mięśni i zero orientacji. Dodatkowo teren całkowicie odkryty, a czas ukończenia I etapu nie wystudził słoneczka. Kiedy wreszcie organizatorzy przestaną budować trasy dla ścigaczy? Jak ktoś chce się pościgać, to może spokojnie wybrać jeden z wielu maratonów MTB na nizinach lub w górach. Nie mówię tutaj o jakimś złośliwym ukrywaniu punktów, ale o ustawianiu ich tak, aby umożliwić wielość wariantów trasy. Etap II można było jechać w lewo lub w prawo ale po tych samych ścieżkach, zaliczając punkty jak po sznurku. Żadnej orientalistycznej frajdy.

PK13 – Przepust wodny pod drogą (4h 44min)
Znowu miałem problemy z wyjazdem z Mławy. Piękny punkt w rurze odpływowej pod wałem.

PK14 – Mogiła (5h 14min)
Długie przeloty i łatwe punkty, coś czego najbardziej nie lubię, w przeciwieństwie do Inżyniera.

PK15 – Składownia broni (5h 40min)
Czuję jak słońce wypala mi tatuaże na przedramionach, a w głowie się gotuje. Myślałem, że jak będę jechał na północ to będzie trochę lepiej – guzik. Kilometr przed punktem mija mnie Ula, wygra ze mną o 3 minuty.

PK16 – Bunkier ćwiczebny niemiecki (6h 7min)
Dzwoni do mnie Daniel Pakulski. Dostał udaru słonecznego, wymiotował i mało się nie zadławił na śmierć! Z bólem ukończył I etap i czeka na mnie na mecie! Uff, faktycznie można dostać udaru, może i ja zaraz go dostanę. Zgodnie z sugestią zaczyna mi się robić zimno. Na szczęście dwóch zawodników goniących mnie przy PK16 skutecznie oddala te myśli. Jak się później okazało jechali w przeciwnym kierunku, więc o pogoni nie mogło być mowy. Bunkier pięknie położony na szczycie po środku pola.

PK17 – Bunkier (6h 34min)
Ostatni punkt, ostatni bunkier. Bunkrów było w sumie pięć!

META (6h 52min)
Jak widać organizatorzy byli bardzo łaskawi z limitem czasu. 10h nawet w tych temperaturach, to było dużo za dużo. Aczkolwiek znalazła się osoba, która wjechała na metę na minutę przed zamknięciem.
Przegrywam z Inżynierem o 11min. Załapał się na drugim etapie do pociągu i ścigając po szutrach z punktu A do punktu B, spokojnie odrobił 9 minut straty z pierwszego etapu i jeszcze dołożył 11 minut przewagi.
Zajmuję ostatecznie 15 miejsce w MM i pomimo lekkiego niedosytu (12 minutowe błądzenie po Mławie zaraz po starcie), rozsądek nakazuje być zadowolonym z każdego rezultatu w TOP 20.


Kategoria Orientacja



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa cocho
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]