Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi wschodnietriady z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 30081.11 kilometrów w tym 13629.32 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.53 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 168628 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wschodnietriady.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Orientacja

Dystans całkowity:10513.92 km (w terenie 6220.00 km; 59.16%)
Czas w ruchu:794:02
Średnia prędkość:13.20 km/h
Maksymalna prędkość:65.90 km/h
Suma podjazdów:96784 m
Maks. tętno maksymalne:195 (108 %)
Maks. tętno średnie:186 (103 %)
Suma kalorii:654848 kcal
Liczba aktywności:75
Średnio na aktywność:140.19 km i 10h 43m
Więcej statystyk
  • DST 170.63km
  • Teren 130.00km
  • Czas 11:20
  • VAVG 15.06km/h
  • VMAX 39.70km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Kalorie 13016kcal
  • Podjazdy 1041m
  • Sprzęt Author Traction
  • Aktywność Jazda na rowerze

Azymut Orient - Koronowo

Sobota, 30 czerwca 2012 · dodano: 04.07.2012 | Komentarze 0

Bardzo cieszy nareszcie tak udany maraton przygotowany przez ekipę Bike Boys z Bydgoszczy. Do wszystkich poprzednich edycji można było się czepiać, a to punkty były w innym miejscu niż na mapie, a to tereny nieciekawe czy mapa w jajowatej skali (pionowo inna niż poziomo!!!!) W Koronowie wszystko było jak należy, ciekawe punkty i burza o 13! Zacząłem nieźle, na PK1 byłem nawet przed Wigorem! Opady zmieniły diametralnie nawierzchnię i ja na swoich semi-slickach (Maxxis Oriflame) miałem spore problemy zwłaszcza w lesie. Prawie 50 minut poszukiwania i dotarcie do PK6 pokrzyżowały plan zajęcia dobrej lokaty. Ale jest komplet i 40 minut przed limitem czasowym co cieszy, poczekajmy na wyniki.


Kategoria Orientacja


  • DST 189.20km
  • Teren 100.00km
  • Czas 12:09
  • VAVG 15.57km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Kalorie 11617kcal
  • Podjazdy 804m
  • Sprzęt Author Traction
  • Aktywność Jazda na rowerze

Złoto dla Zuchwałych - Szubin

Sobota, 2 czerwca 2012 · dodano: 20.06.2012 | Komentarze 0

Ciężka noc, chyba już nie chcę jeździć sam po nocy na orientację. Rezultat dobry (bez 3PK) niestety trochę się przeliczyłem i zaliczam spóźnienie 9 minut na mecie. Daje mi to przyzwoite 13. miejsce. Przy PK16 gałęzie zrywają mi okulary z nosa (dzięki Theli za poszukiwania oraz pomoc przy PK9!). 2 punkty dalej gubię licznik! Wszystko się znalazło ale strata czasowa nieodwracalna. Zimno, temperatura w nocy spada do 5 stopni.
Punkty nie na swoich miejscach przez co maraton traci na uroku.


Kategoria Orientacja


  • DST 158.42km
  • Teren 140.00km
  • Czas 12:40
  • VAVG 12.51km/h
  • VMAX 28.90km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 177 ( 98%)
  • HRavg 146 ( 81%)
  • Kalorie 10745kcal
  • Podjazdy 732m
  • Sprzęt Author Traction
  • Aktywność Jazda na rowerze

DYMnO 2012 - Stare Bosewo

Sobota, 12 maja 2012 · dodano: 14.05.2012 | Komentarze 2

Najpierw zimno i leje, potem troszkę słońca. 3 mapy + mapa rozświetleń + opisy, ogromna ilość punktów. Rezultat nadzwyczaj dobry i zaliczone 30PK!
Dwa lata temu zaliczyłem wszystkie punkty i byłem 19! Teraz, pomimo pominięcia 5 punktów i OSa jestem na miejscu 10! Pierwsza dziesiątka na Dymnie to duże osiągnięcie, w kategorii M-40 zająłem 3 miejsce! Uff, wspaniale się sezon zaczyna!


Kategoria Orientacja


  • DST 161.64km
  • Teren 100.00km
  • Czas 19:53
  • VAVG 8.13km/h
  • VMAX 62.40km/h
  • HRmax 175 ( 97%)
  • HRavg 143 ( 79%)
  • Kalorie 15489kcal
  • Podjazdy 4232m
  • Sprzęt Intense Spider 29
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rudawska Wyrypa - Karpniki

Piątek, 4 maja 2012 · dodano: 09.05.2012 | Komentarze 0

Wow! Działo się! Ponad 4km w pionie!

Ultra trudny (jak dla mnie) maraton w przepięknych górach Rudawskich. Jadę z rodziną na cały długi weekend i mam dwa dni rowerowania na szosówce celem ogólnej penetracji okolic. Chyba trochę ze strachu przed czekająca mnie wyrypą, bardzo źle śpię z czwartku na piątek i na start o 23.00 przyjeżdżam totalnie zmęczony i z ciężkimi powiekami. Dostajemy mapę I etapu, ma być 109km i 3530m przewyższenia, mi wychodzi 137km i 3672m przewyższenia!

Pozostaną niezapomniane kamieniste (wolne, techniczne) i szutrowe (szybkie i niebezpieczne) zjazdy nocą czy wschód słońca gdzieś na szycie!


A co powiecie na zgubienie karty startowej gdzieś w połowie trasy między 9 i 10PK? Dzięki życzliwości i wyrozumiałości organizatorów mogłem kontynuować jazdę i odbijać punkty na mapie (moją kartę później ktoś znalazł – dziękuję!!! – i przekazał organizatorom więc wszystko odbyło się uczciwie).

Pierwszą pętlę kończę po 14 godzinach i 50 minutach w siodle, jestem bliski odpuszczenia dalszej jazdy, ale po wymianie gumy i zimnym piwku brnę dalej!
Początek drugiego etapu to prawdziwy biegowy scorelauf, w bardzo trudnym terenie. Większość punktów odnajduję z buta i w 4 godziny robię zaledwie 15km odnajdując tylko 7 z 12 punktów. Nadchodzą trzy burze jednocześnie, robi się zimno i moje morale spada aż do ujemnych wartości. Pozostałych punktów nawet nie próbuję szukać, jadę jeszcze tylko na jeden ostatni punkt z III etapu i wracam na metę


Kategoria Orientacja


  • DST 200.87km
  • Teren 120.00km
  • Czas 11:51
  • VAVG 16.95km/h
  • VMAX 50.30km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 174 ( 96%)
  • HRavg 145 ( 80%)
  • Kalorie 14320kcal
  • Podjazdy 1227m
  • Sprzęt Intense Spider 29
  • Aktywność Jazda na rowerze

Harpagan 43 - Czarna Woda

Sobota, 21 kwietnia 2012 · dodano: 09.05.2012 | Komentarze 0

Wiosenne Harpagany co roku pokrywają się z moim powrotem z USA. Po trwającej 16 godzin podróży, w której spałem na siedząco może 3 godziny, wsiadam do samochodu i jadę do Czarnej Wody. O północy kładę się spać ale przecież „u mnie” jest 15.00... Wstaję o 5 rano. Na szczęście przestaje padać, deszcz wróci dopiero na trasie. Z uwagi na stan mojego umysłu, wybieram wariant tłustych punktów, postanawiam nie interesować się punktami od 1 do 8.
Moim tropem jedzie dwójka zawodników - Michał i Paweł, śledzą mnie i atakują na punktach. Jedziemy oddzielnie i zwykle różnymi drogami, zawsze spotykając się gdzieś na trasie tuż przed punktami. Nie mogę już na nich patrzeć, ale dzięki nim, mocno zmotywowany pojadę do ostatniego punktu PK17, o którego zaliczeniu nawet nie marzyłem. Punkt zaliczam o 17:33, a na metę wpadam na 6minut przed jej zamknięciem (zegarek w liczniku speszył mi się o 4minuty, więc pod koniec myślałem, że naprawdę wyzionę ducha!)
Dzięki temu mam 49 punktów przeliczeniowych (wszystkie tłuste oprócz PK9 ale również dwa chude za 2pp – PK6 i PK7).
W ten oto sposób zajmuję najwyższe miejsce w historii moich Harpaganów -23 na 235 zawodników!!!!


Kategoria Orientacja


  • DST 15.66km
  • Czas 00:49
  • VAVG 19.18km/h
  • VMAX 28.60km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • HRmax 146 ( 81%)
  • HRavg 136 ( 75%)
  • Kalorie 818kcal
  • Podjazdy 45m
  • Sprzęt Specialized Stumpjumper - SPRZEDANY!
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót do łóżeczka po Masakrze o 2 rano

Niedziela, 18 grudnia 2011 · dodano: 25.12.2011 | Komentarze 0

Oczywiście, że żałuję! Jest mi nagle zupełnie ciepło w nogi i jak tylko wsiadłem na rower, to żałowałem że nie jadę dalej w zawodach! Punkt PK5 jest bardzo blisko Łąkomina, więc całkiem serio rozważam zaliczenie go tak dla sportu.
W łóżeczku, przy piwku, żal znika - w końcu byłem na legendarnej Nocnej Masakrze! Przeżyłem blisko 10 godzin ciemności, zimna i błota!
PS: Rezultat nie taki zły jak się spodziewałem - 16 miejsce na 27 osób startujących pomimo przyjazdu na metę 5 i pół godziny przed regulaminowym czasem!


Kategoria Orientacja, Szosa


  • DST 210.95km
  • Teren 80.00km
  • Czas 15:30
  • VAVG 13.61km/h
  • VMAX 49.10km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • HRmax 185 (102%)
  • HRavg 156 ( 86%)
  • Kalorie 12708kcal
  • Podjazdy 1980m
  • Sprzęt Specialized Stumpjumper - SPRZEDANY!
  • Aktywność Jazda na rowerze

Funex Orient - Brodnica

Sobota, 26 listopada 2011 · dodano: 09.12.2011 | Komentarze 1

Funex Orient Brodnica 2011
Maraton zaczyna się dziwnie. Wszyscy już o tym pisali, więc powiem tylko, że czekam aż się rozluźni i odbijam mini kartę startową.
Mapa i dystans a-la Harpagan tylko dłuższy limit, więcej ciemności i znacznie zimniej. Jak się okaże jednak najwięcej smaczków Organizatorzy dołożyli w opisach punktów. Coś, co z natury rzeczy ma zawodnikom ułatwiać znalezienie punktu, tutaj pełniło rolę dodatkowego utrudnienia.
R30 – jar – Piesi klęli na czym świat stoi, bo musieli przeszukać w tym jarze wszystkie drzewa! Ja przyjechałem od północnego-wschodu więc od razu znalazłem to właściwe.
R31 – skrzyżowanie – Nie mam zamiaru jak ostatnio już na początku maratonu zmoczyć nóg, jadę zatem na około przez Lisa Młyn. Znam to miejsce, kilka lat temu mieszkałem w tutejszej agroturystyce. Jadąc na zachód przekonuję się jak trudno będzie dzisiaj walczyć z wiatrem. Na otwartej przestrzeni, po asfalcie pod wiatr jadę maksymalnie 12-16km/h. Na punkt wchodzę bezbłędnie przechodząc przez tory. „Skrzyżowanie”? Ja bym nazwał ten punkt „środek lasu”.
R38 – nora – Masakra! Punkt odnajduję dopiero po zajrzeniu w mapę 1:50tys którą dysponują biegacze. Wcześniej błądzę, bo przecinka od strony południowej urywa się nagle, a mi nie chce się z rowerem wdrapywać na szczyt, bo przecież szukam NORY! Guzik, jednak to był TEN szczyt górki.
R32 – most – szybki przelot i łatwy punkt.
R40 – skraj lasu – Długi przelot na otwartej przestrzeni. Wiatr strasznie daje się we znaki. Kolejny łatwy punkt.
R45 – skrzyżowanie (Uwaga: R45 nie znajduje się w środku kółka ale na jego południowe krawędzi – w miejscu przecięcia ze ścieżką) – Początkowo chciałem jechać na R33 ale z uwagi na późniejsze słabe połączenie pomiędzy R45 i R35, wybrałem właśnie taki wariant. R45 to najtrudniejszy punkt na całym maratonie ponieważ lampion w rzeczywistości znajduje się dokładnie w centrum kółka, tak jak na mapie, a nie tak jak napisano w opisie. Szukałem ponad 30min, dzwoniłem do Orga, bez skutku. Dopiero na koniec coś mnie tknęło i pojechałem do środka kółka gdzie dyndał sobie lampion. Duże brawa dla Organizatorów, myślę że moją znakomitą pozycję na mecie zawdzięczam właśnie temu punktowi! Jeszcze raz dziękuję!
R33 – połamane drzewo – łatwo i asfaltem
R35 – mostek – Wybieram główne drogi, jadę przez Łąkorz. Robi się ciemno staję i chcę włączyć światła, jednak okazuje się, że gdzieś w lesie urwałem tylną czerwoną lampkę przymocowaną do plecaka. No! Nareszcie mam wymówkę żeby wracać do Bazy. Przecież to samobójstwo jeździć po wiejskich drogach rowerem w sobotnią noc bez tylnego oświetlenia! Niestey wpadam na pomysł aby jedną z białych lamp ledowych przełączyć w strobo i wsadzić do kieszeni plecaka skierowaną do tyłu. Od tej pory samochody mijaja mnie jakbym był karetką pogotowia - bardzo wolno i dużym łukiem.
R37 – skraj lasu – Sympatyczna wspinaczka w okolicach Nowego Miasta Lubawskiego. Za miastem czas na popas. W sklepiku uzupełniam wodę i zjadam kanapkę ku uciesze klientów.
R41 – skarpa – Boję się tego punktu po nocy, gdyż na mapie nie prowadzi do niego żadna droga. Odmierzam precyzyjnie odległości i wjeżdżam w szeroka drogę prowadzącą prosto na punkt. Tam spotykam zawodnika, dalej jedzie na R42, ja na R39, nasze drogi się rozchodzą.
R39 – przepust – Od kolegi dowiedziałem się z tej strony odnalezienie tego punktu będzie łatwiejsze. I jest! Zatrzymuję się tuż przy nim chociaż go nie widzę. Delikatny szum wody budzi mnie z letargu.
R43 – mostek – Z uwagi na hipotetycznie trudne położenie odpuszczam R44. Może to był błąd, bo od strony miejscowości Radoszki dojazd wydawał się prosty. Nie zdecydowałem się jednak licząc, że zaoszczędzony czas wykorzystam w poszukiwaniu K1 i K2 które znajdują się blisko bazy. Teraz trochę szkoda ale na trasie byłem już porządnie zmarznięty. Na punkcie spotykam mnóstwo ludzi! To chyba trasa ekstremalna. Przy okazji dowiaduję się co to sławojka i że nie będzie łatwo.
R36 – sławojka – Zaczyna padać śnieg z deszczem, cały czas poruszam się pod wiatr. Jest około 22 czyli 13 godzin na rowerze. W plecaku cały czas dźwigam ciepłą zimową bluzę rowerową na zmianę. Zmiana nie następuje, po prostu zakładam bluzę na wszystko co mam na sobie! Jest cieplej. Punkt znajduję łatwo, ponieważ wiedziałem czego szukam. To najpiękniejszy punkt na całym maratonie. Znalezienie klopa w środku lasu od strony organizacyjnej wydaje się nie lada sztuką!
K1 – ujście rzeki – wcześniej przejeżdżam koło mety – bardzo demotywujące ale mam jeszcze dwie godziny czasu. Na punkcie spotykam zawodnika i szukamy razem. Punkt kajakowy musi być mokry i taki jest. Jesteśmy na cyplu gdzie powinien być punkt niestety ktoś go zdjął. Przeczesujemy całą okolicę - nie ma. Na wszelki wypadek klika zdjęć, że tu byliśmy. W drodze powrotnej do pozostawionego na moście roweru zanurzam się po pas w lodowatej wodzie. Całe szczęście, że to już koniec.
META – 0:45 – Na punkt K2 niestety nie ma już czasu. Gdyby K1 był na miejscu, to pewnie jeszcze zdążyłbym zaliczyć K2 i zajął 3 miejsce! Po wyjaśnieniach mamy z kolega zaliczone K1. Razem 14 punktów na 18.
Szóste miejsce!!!! Najlepsze w historii moich startów w Pucharze Polski!


Kategoria Orientacja


  • DST 149.39km
  • Teren 70.00km
  • Czas 11:21
  • VAVG 13.16km/h
  • VMAX 51.60km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • HRmax 180 (100%)
  • HRavg 151 ( 83%)
  • Kalorie 9973kcal
  • Podjazdy 1573m
  • Sprzęt Intense Spider 29
  • Aktywność Jazda na rowerze

Harpagan 42 - Elbląg

Sobota, 15 października 2011 · dodano: 28.10.2011 | Komentarze 0

W Elblągu od trzech dni pada, no cóż będzie ciężko!
O 6.30 wciąż pada, ciemno, nic nie widać, na mapie ciężko wypatrzeć punkty. Postanawiam zacząć od PK5, tak na rozgrzewkę, ma być łatwo, mam oswoić się z mapą, a po zaliczeniu zrobi się widno.

PK5 – Raczki, wpadamy w depresję - 6.58 wszystko zgodnie z planem.

PK19 – Elbląg Bażantaria, Obelisk Augusta Papau – 7.52. Łapię pierwsze błoto, napęd zaczyna skwierczeć. Mnóstwo wyjeżdżonych śladów, trochę błądzę ale w końcu znajduję tłusty punkt. Pewnie powinienem zostawić go na koniec, wciąż nie mogę oswoić się z mapą.

PK8 – Krasny Las, południowa strona bagna – 8.35. Potworne błoto, na punkt jest z górki, więc jeszcze jako tako się ślizgam, z powrotem już tylko z buta. Błoto jest wszędzie, przestają kręcić się koła. Głupotą było brać fulla!

PK15 – Próchnik, polanka nad potokiem Kamienica – 9.39. Tutaj błądziło bardzo wielu zawodników. Ja trzymam się czerwonego szlaku. Cudowne wąwozy i wijący się potok przeskakiwany kilkukrotnie. Ostatnim razem zawisłem nad potokiem na gałęzi i zapewne bym do niego wpadł gdyby nie pomoc braci. Dziękuję za pomocną dłoń.

PK16 – Kadyny, wieża widokowa – 10.41. Straszliwa wtopa. Punkt był banalny ale skręciłem za wcześnie. Razem z Adamem Wojciechowskim podążamy szlakiem pieszym – pieszo rzecz jasna. Kolejny potok do przeskoczenia i wreszcie punkt.

PK20 – Święty Kamień – 11.19. Łatwo, piękny punkt. Tak powinienem zaliczać je wszystkie ale jakoś nigdy na Harpaganie nie wychodzi!


PK10 – Frombork, wiata przy stawkach – 12.32. Kolejny bardzo błotny dojazd do punktu. Do tego miejsca jestem względnie zadowolony, teraz zacznie się jazda!

PK2 – Glinka, mostek nad Czerwonym Rowem -13.42. Miałem w ogóle nie robić chudych punktów. No ale jak tu ominąć skoro leży na środku? Przecież to oczywisty skrót do drogi krajowej 805 w kierunku PK14. No to jadę. Kilometr za miejscowością Stępień, przyzwoita polna droga zamienia się w błotne grzęzawisko, tutaj ledwo da się iść! Masakra! Po blisko godzinnym spacerze w błocie po ośki docieram do miejsca gdzie powinienem odbić na punkt. Robię to i po chwili zatrzymuje mnie bagienne rozlewisko. Tak na oko woda po kolana. Ja mam jeszcze sucho w butach i wolałbym przy tych marnych 7 stopniach nie napełniać ich wodą. Wycofuję się i szukam następnej przecinki. Jest i to chyba tym razem ta właściwa. Po chwili widzę z daleka świecący lampion. Co z tego skoro oddziela mnie od niego błotno-wodne grzęzawisko. OK., już tu dotarłem więc nie odpuszczę. Zostawiam rower (koszmarny błąd) i wchodzę po kolana w wodę. Dopływam do punktu i widzę dalej cudowną suchutką ścieżkę biegnącą aż do krajówki. Cholera, a mój rower został po drugiej stronie. Wracam i zamiast ponownie przeprawić się z rowerem, to ja postanawiam kolejny kilometr potaplać się w błotnej breji. Na krajówkę wypadam po kolejnych 30 minutach. Załamka

PK14 – Chruściel, wiata przy ścieżce przyrodniczej – 14.38. Przez ostatnie 2 godziny zaliczyłem marne 5 punktów przeliczeniowych. Beznadziejnie pominąłem PK6 (przecież jak już byłem tak blisko, to trzeba było jechać!). Po asfalcie jedzie mi się fatalnie, rower stoi w miejscu od błota, lodowata woda chlupocze w butach, muszę zmienić skarpetki chociaż!!!

PK3 – Młynary, ławeczka przy drodze – 15.31. Jadę strasznie wolno, ze strachu przed błotem wybieram dłuższy wariant asfaltowy, chociaż tym razem na krótszej drodze błota nie ma, o czym informuje mnie jadący z punktu zawodnik. W Młynarach nie daję rady, zatrzymuję się pod sklepem, tradycyjne piwko, woda do bukłaka, szybka kanapka i przede wszystkim zmiana skarpetek. Co za ulga!

PK18 – Weklice, wodospad – 16.49. Po drodze długo się waham czy nie skręcić na pobliskie PK12. Nie wiem jak trudny był sam punkt ale z dzisiejszej perspektywy wydaje się, że dałbym radę. No nic omijam go i w kolejnym błotnym bagienku zaliczam swój ostatni punkt na tym Harpie. Mój biedny rower.

META – 17.51. 40 minut przed czasem, więc nawet jeśli nie PK12, to wcześniej PK6 powinienem był zaliczyć. No nic, nie tym razem.

53 miejsce na 361 uczestników pokazuje wyraźnie moje miejsce w szeregu.


Kategoria Orientacja


  • DST 107.50km
  • Teren 50.00km
  • Czas 06:54
  • VAVG 15.58km/h
  • VMAX 33.20km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 176 ( 97%)
  • HRavg 155 ( 86%)
  • Kalorie 5086kcal
  • Podjazdy 332m
  • Sprzęt Specialized Stumpjumper - SPRZEDANY!
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pre-Harp Otwocki - Łucznica

Sobota, 8 października 2011 · dodano: 09.10.2011 | Komentarze 0

Błędy przed PK11 i kąpiel w błotnym kanale. Całą trasę jadę w chlupoczących butach. Robię komplet i wjeżdżam 3min przed limitem. UFF!


Kategoria Orientacja


  • DST 97.01km
  • Teren 40.00km
  • Czas 05:38
  • VAVG 17.22km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 4795kcal
  • Podjazdy 771m
  • Sprzęt Specialized Stumpjumper - SPRZEDANY!
  • Aktywność Jazda na rowerze

Odyseja Ponidziańska dzień 2 - Pińczów

Niedziela, 2 października 2011 · dodano: 09.10.2011 | Komentarze 0

Ciężka noc, rano wszystko boli. Nastawiamy się na relaks ale kończy się jak zawsze. Duża strata na PK1 powoduje, że potem już tylko gonimy. Raczej po sznurku, bez większych dylematów dotyczących trasy. Jedziemy poniżej 6 godzin, co bardzo nas cieszy! Niezapomniany ostatni punkt. Utrzymujemy 12 miejsce w kategorii MM.


Kategoria Orientacja